Dla mieszkańców tej krainy "Śmierć" nie jest niczym istotnym.
— QuinRose „Alicja w Krainie Serc”.
Słońce
wyszło zza chmur oświetlając lekko ciemne cienie w lesie, otaczającym
ich nową kryjówkę. Z jej wnętrza wyszła postać. Zarzuciła płaszcz na
plecy, a wejście z tyłu zastąpiło się dwoma drzewami kwiatu wiśni.
Spojrzała na źródło światła i założyła kaptur na głowę. Odbiła się od
ziemi i ruszyła przed siebie. Jej celem jest Kiri, wioska ukryta we
mgle. Ma nadzieje, że nie spotka żadnych przeciwności nadrodze. Jeżeli
jednak nastąpi taka sytuacja to nie zawaha się zabić. Nie lubi widzieć
przeszkód na drodze, jaką obrała. Nie ważne czy jest to przyjaciel czy
wróg. Myśli jedynie by wypełnić cel. Można śmiało powiedzieć, że jest
egoistką. Poświeciłaby nawet życie swojej „przyjaciółki”, jeżeli nadal
może ją tak nazywać, mimo że nie czuje żadnej sympatii do jej osoby.
Przed
chwilą zrobiła sobie przerwę. Cały czas przez kilka godzin biegła bez
ustanku. Jej blondwłosy, które były schowane pod kapturem, teraz
powiewały na wietrze. Zebrała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła w dalszą
podróż. Myślała nad słowami Sakury,gdy były jeszcze w wiosce. Kiedy
przypomni sobie, czego żądała jej tętno przyspieszało, a sumienie dawało
o sobie znać, żeby się nie zgadzała wtedy najej warunki. Mimo, że nic
nie zrobiła to miała jakieś wyrzuty po daniu odpowiedzi.”Jeżeli
chcecie ze mną pójść, musicie być świadome, że będziecie zabijaći to dla
własnych potrzeb. Musicie wyrzec się wszystkich uczuć hamujących was.” Biegnąc
tak ukryła twarz w dłoniach. Nie zauważyła gałęzi przed nią i uderzyła w
nią. Czuła ból na policzkach i rękach. Spadała w dół patrząc nagałęzie
drzew nad sobą. Nie reagowała, nie próbowała nawet czegoś zrobić by
zapobiec upadkowi. Może nie chciała? Może pragnęła siebie ukarać
cieleśnie za to, na co przystała? Poczuła mocny ból w plecach. Wydała z
siebie głuchy jęk. Nie ruszała się, zacisnęła powieki, a otwierając je
patrzyła jedynie do góry. Obserwowała pożółkłe liście, które gubiły
drzewa na wietrze. Tak bardzo pragnęła cofnąć czas i powiedzieć inną
odpowiedź, lecz gdyby to zrobiła nie miałaby wtedy możliwości zdobyć
tego, czego pragnęła. Wiedziała, ze Sakura już dawno oddała miłość do
Sasuke w inne ręce. Cieszyła się z tego. Mimo że się nie przyznawała,
bardzo pragnęła zobaczyć go. Ocenić jak bardzo się zmienił. Mogła się
jej przeciwstawić, lecz wiedziała, że by jej nie pokonała. Trudno było
jej to przyznać, ale ta mała, płaczliwa smarkula prześcignęła ją we
wszystkim. Zacisnęła dłonie w pięść. Z jej oczu popłynęły pojedyncze
łzy, Podciągnęła się do siadu. Syknęła czując ból z tylnej części ciała,
lecz nic nie zrobiła. Dalej płakała, cicho szlochała. Czuła się tak
beznadziejnie! Ona była do niczego. Tak bardzo zazdrościła jej tego, że
nic nie czuje. Zawsze los musiał wybierać tylkoto różowe dziwadło. Ona
musiała trafić do drużyny Sasuke, ona musiała zostać uczennicą Hokage,
to ona musiała zostać pozbawiona uczuć! Tak bardzo jej nienawidziła. Jak
tylko pomyślała, czym się przejmuje, ogarnęła ją przeogromna złość.
Była żałosna! Wycierając agresywnie łzy, zacisnęła szczękę, by nie
krzyknąć. To dziwadło doprowadzało ją do furii. Postara się ją
przewyższyć, by kiedyś w końcu ją pokonać. Będzie wtedy niepokonana,
przezwycięży osobę bezskrupułów – zabójcę doskonałego. Nawet ona
twierdziła, że uczucia są zbędne, lecz tamta kobieta pragnęła ich jak
najbardziej. Wiedziała, że Sakura chciała odzyskać je, lecz wiedziała,
że jeżeli je odzyska znów stanie się ta irytującą dziewuchą. Może na
razie będzie posłuszna, ale w późniejszym czasie sprzeciwi się, jak
będzie pewna swojej mocy. Uśmiechnęła się szatańsko do swoich myśli. Z
trudem wstała z ziemi, na równe nogi. Czas zacząć zabawę.
Biegła
przez gęstwiny drzew i krzewów. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle
wyruszyła za Sakurą. Jakimiała w tym interes zdradzając wioskę? Miała
kochającą rodzinę, przyjaciół, a nawet miłość. Razem zNejim byli razem
od półtora roku. Uciekając automatycznie zerwała tą więź.Wiedziała, że
jej już nie odzyska, że nigdy więcej nie zobaczy jego oczu patrzących na
nią z miłością. Zapewne w jego spojrzeniu pojawią się tylko tenegatywne
emocje wobec niej. Przystanęła na gałęzi drzewa i uderzyła z dużą siła o
pień, zaciskając dłoń w pięść. Tak bardzo teraz tego żałowała! To był
nagły impuls, że podążyła za Sakurą. Może pokusa poznania nowej broni i
możliwości technikalnych ją zwabiła. Mogłaby teraz uciec, ale co jej z
tego? Nie ma już, po co wracać do wioski, a jej towarzyszki uznałyby ją
za żałosną uciekinierkę, która nie może się zdecydować, po której
stronie stoi. Zacisnęła mocno powieki czując, że łzy zbierają jej się w
oczach. Nie chciała uronić, ani jednej, nie chciała ich widzieć, uważała
je za oznakę słabości. Chcąc wyżyć się, zaczęła z niebywałą szybkością i
brutalnością skakać z drzewa na drzewo. Nie obchodziło ją, że może w
ten sposób zwrócić uwagę swojego wroga. Skakała tak dopóki nie
wyładowała swoich emocji. Zeskoczyła na ziemię i oparła się o pień
drzewa. Trochę przesadziła.Miała małą zadyszkę. Próbowała uspokoić
oddech i przyspieszone tętno. Ruszyła przed siebie, wolno stawiając
kroki. Łapała duże chlusty powietrza. W pewnym momencie poczuła jak
ziemia pod jej stopami lekko zapadła się. W jej stronę zewsząd leciały
kunai’e. Byłe nieostrożna, czego efektem było aktywowanie pułapki wroga.
Zaczęła pospiesznie składać pieczęcie, a moment później zapadła się pod
ziemię. Będąc pod powierzchnią miała zamknięte oczy, widziała jedynie
wzrokiem wyobraźni. Widziała przed sobą kilka zapadni. Kolejne pułapki. Pod
ziemia zliczyła może z dwanaście, lecz niewiedziała ilu może się
spodziewać nad ziemią. Zaczęła powoli poruszać się nie wychodząc na
powierzchnię. Omijała pułapki, uważając jednak, bo mogła jakąś
przeoczyć. Technikę tę miała opanowaną do perfekcji, jej naturą chakry
była ziemia. Odkryła to podczas jej jednego treningu z Nejim. Jak
przypomniała sobie,co było po tym, mimowolnie się rumieniła. To był jej
pierwszy bliski kontakt zmężczyzną. To właśnie wtedy wyznał jej swoje
uczucia. Przypominając to sobie, robiło jej się ciepło na sercu. Uśmiech
utkwił na jej ustach. Dotarła na koniec pułapek podziemnych. Przebyła
bardzo duży kawałek, zaważając na zasięg zasadzek. Były one naprawdę
bardzo spore. Uważając zaczęła się wyjawiać z ziemi, poczuła drgania,
ktoś się zbliżał w jej kierunku. Jak tylko stanęła na dwóch nogach
pośpiesznie podbiegła do drzewa i zaczęła wnikać w nie. Drzewo nie było
bezpośrednio ziemią, dlatego to zajmowało jej dużo więcej czasu.
Zostałajej jedynie dłoń, a na polanie pojawiło się czterech ninja. W
ostatnim momencie schowała ostatnią część ciała, choć jedna osoba
popatrzyła się w jej osobę. Reszta najwyraźniej nie zauważyła i miała
nadzieje, że tamten członek zespołu także. Obserwowała ich dokładnie.
Wiedziała, że oni nie mogą jej zauważyć. Tamten ninja cały czas uważnie
patrzył w jej stronę, w drzewo, w którym się ukryła. Jeden z nich zabrał
głos.
-Tsuchikage mówił, że została naruszona jedna z pułapek.
-Może to po prostu zwierzę? – Odparł kolejny.
-Nie
sądzę. – teraz obok nich pojawiła się piąta osoba. Miała na tworzy
maskę w kształcie pyszczka lisa. – Pierwsza pułapka naziemna została
aktywowana.. Nie było nigdzie krwi, ani ciała. Nie było możliwości, aby
zrobiła to żywa istota. Atak był zbyt duży do uniknięcia. – Wyjaśnił.
-Chyba,
że był to ninja, który potrafi panować nad żywiołem ziemi, lub
powietrza. – Swoją dedukcję wyjawił ten mężczyzna, który cały czas
przypatrywał się w kierunku jej kryjówki. – To by wyjaśniało brak krwi i
ciała. – W tym monecie zniknął i przez ułamek sekundy zdążył znaleźć
się koło drzewa, w którym się znajdowała. Oczy jej się rozszerzyły, a
tętno przyspieszyło. Cholera! Mężczyzna kończąc znaki, zaczął
zagłębiać swoją rękę w drzewo. Dziewczyna zpaniką zaczęła wtapiać się
szybko w ziemię. Nad jej głową znalazła się dłoń.Nie zdążyła
wystarczająco się zniżyć, a złapała ją za głowę. Czuła jak krzyk uwiązł
jej w gardle.
Siedziała
na drzewie, anogi zwisały bezwładnie w dół. Jadła kanapkę, która
przygotowała sobie na podróż. Była niedaleko celu, brała pod uwagę
możliwość, że może spotkać wroga. Nie tylko ona pragnęła mieć w
posiadaniu tamten zwój. Jedynie nie chciała spotkać Akatsuki na swojej
drodze. Wiedziała, że gdyby jednak doszło do konfrontacji między nimi,
wiadomym by było, że jest na przegranej pozycji. Mimo że posiadała
ponadprzeciętne możliwości, to nie dałaby rady z dwoma przestępcami
klasy „S”. Zastanawiałasię czy Ino i Tenten spotkały przeszkody na
swojej drodze. Domyślała się, że będą żałować tego, że opuściły wioskę.
Wzięła je jedynie dla własnych celów. Im większa grupa tym szybciej
można było zdobyć potrzebne materiały do zwiększenia mocy. Czekała tylko
na jeden dzień, czekała aż zdobędzie wystarczającą moc.Wtedy opuści
tamte dwie i zajmie się swoja zemstą. Pragnie tego najbardziej. Myślała
nawet nad tym czy nie zabić Sasuke, przez to, że tak cierpiała po jego
odejściu. Kiedy tamten człowiek odebrał jej uczucia, również zabrał tą
żałosną miłość. Ma jednak przypuszczenia, że to uczucie powróci po
zabiciu jej dawnego kata.Wtedy zdecyduje się go zabić. Przyczynę tego
uczucia. Jest jej obojętny, jednak, jeśli to uczucie powróci nie może
się zawahać. Nie ma ochoty być tą żałosną osobą,co kiedyś. Zmieniła się i
to widać, jednak nie chce być zależna od tamtego wydarzenia. Wyrzuciła
papierek na dół, a sama wstała na równe nogi. Rozglądnęła się dookoła.
Nikogo nie widziała, nie czuła niczyjej obecności, co oznaczało, ze
nikogo nie ma w pobliżu. Ruszyła w dalsza podróż. W drodze powrotnej
będzie musiała się udać do wioski ukrytej w gorących źródłach. To jest
największe skupisko wszystkich przestępców z książki Bingo. Musi znaleźć
jakiegoś informatora, w innym wypadku będą odcięte od świata.
Informacje o tych zwojach dowiedziała się jak jeszcze były w wiosce,
lecz gdy teraz uciekły będzie musiała sama o to zadbać, by dowiadywać
się o rzeczach lub osobach, które mogą ją zbliżyć do wyznaczonych celów.
Usłyszała szelest z lewej strony. Odwróciła się w tamtym kierunku
rzucając kunai. Usłyszała tylko głuche „bum”, a osoba, którą trafiła
opadła na ziemię. Zeskoczyła z gałęzi i podeszła do krzaka. Wyciągnęła
dłoń i powoli zaczęła rozsuwać gałęzie krzewu. Ujrzała kawałek drewna, a
kunai, który rzuciła był wbity dokładnie w środek. Podniosła wzrok
pospiesznie, a wjej kierunku leciała już broń. Miały przymocowane notki
wybuchowe. Oczy się rozszerzyły, a adrenalina podskoczyła w żyłach.
Gwałtownie zerwała się z miejsca odskakującna sporą odległość, lecz
zasięg wybuchu i tak ją dogonił. Odrzuciło ją odrzewo. Brzuchem uderzyła
o nierówną powierzchnię drzewa. Jęknęła z bólu. Opadła z głuchym hukiem
na ziemie. Skuliła się. Przez jej ciało przeszła fala zimna, a
następnie ból. Z jej ręki zaczęła wydobywać się zielona poświata.
Przyjemne ciepło zaczęło goić rany wewnętrzne. Westchnęła i zacisnęła
powieki. Kiedy była pewna, że może się poruszać szybko wstała. Lecz
zaraz znów została zaatakowana. Z różnych stron leciały ostrza. Każdy
odbijała. Było to irytujące. Coś odepchnęło ją do przodu. Upadła na
ziemię. Czuła jak ktoś trzyma nogę na jej plecach. Była nieostrożna, a
teraz musi za to zapłacić! Coraz mocniej osoba przyciskałają do ziemi.
Zacisnęła zęby by nie krzyknąć, a oczy automatycznie się zamknęły, mocno
zaciskając powieki. Ręce przyciągnęła do siebie, ściskając w pieść.
Chciała się podnieść, by odepchnąć przeciwnika, lecz on jeszcze mocniej
przyciskał ją do podłoża. Ból stawał się, co raz bardziej
intensywniejszy, a ona miała ochotę krzyknąć na cały głos. W tym
momencie widać jak bardzo jest słaba! Jak bardzo potrzebuje mocy! Jej
napastnik, jeszcze mocniej na nią napierał, aż w końcu coś gruchnęło jej
w plecach. Otworzyła gwałtownie oczy, a ciało wygięła w łuk. Złamał jej
kręgosłup! Zaczął ją jeszcze dociskać, a następnie ściągnął nogę. Ciało
opadło bezwładnie na ziemie. Nie ruszała się. W tym momencie wróciło
jedno uczucie. Bała się! Tak bardzo się bała! Serce odbijało się w
szaleńczym tempie o żebra, nie mogła oddychać. Każda próba wzięcia
głębszego oddechu kończyła sie na wszeogromnej dawce bólu i cierpienia.
Była bez silna. Oczy się rozszerzały i zwężały, a z oczu zaczęły
mimowolnie skapywać łzy. Czuła jedynie strach, ból i upokorzenie. Tak
łatwo dała się pokonać przez nieznanego jej mężczyznę. Stanął
naprzeciwko niej, lecz w dużej odległości. Zacisnęła dłonie w pięść i
spięła mięśnie by się podciągnąć. Natychmiast upadła na ziemię jeszcze
bardziej siebie raniąc. Serce łomotało jej w piersi, a ból nie
odstępywał jej na krok. Lekko podniosła głowę i patrzyła na osobę
stojącą na przeciwko niej. Miał na sobie długi czarny płaszcz
zakrywający szczelnie ciało, a twarz była skryta pod kapturem. Przez jej
czaszkę przeszedł niemiłosierny ból. Zacisnęła szczękę, po jej
policzkach skapywały nadal słone krople. Zacisnąwszy oczy w jej głowie
rozległ się władczy, męski głos.
Niczego się nie nauczyłaś. Zawiodłem się na tobie.
Otworzyła
oczy chcąc zobaczyć postać, lecz jej już nie było. W jej głowie jak by
się na powrót pojawiła blokada. Usta otworzyła, a jęk wydobył sie z
krtani. Nic nie czuła. Napowrót stała sie tą zimna osobą! Nie mogła
zrobić ani jednego ruchu. Była bezsilna, była teraz łatwym punktem do
zlikwidowania. Później zacznie się zastanawiać, kim była tamta osoba,
choć się domyślała. Najważniejszym jest teraz by zrobić cośz kośćmi.
Rany otwarte i wewnętrzne było łatwo uleczyć, lecz kości same musiałysię
zrastać. Znała jedyną technikę, która była w stanie uleczyć jej
kręgosłup. Jest jedną z tych zakazanych, ze względu na swoje obszerne
skutki uboczne. Zaryzykuje! Musi jak najszybciej dostać się do celu,
zanim ktoś ją uprzedzi. Zacisnęła powieki, a usta wymawiały słowa w
obcym języku. Na ziemi, na której leżała wokoło jej ciała, zaczęły
pojawiać się znaki. Czuła jak by czyjeś dłonie muskałyją po skórze. Nie
była to jednak jedna para rąk, a kilkanaście! Zaczęły pazurami rozcinać
skórę na plecach. Odór krwi doszedł do jej nozdrzy. Jej twarz wygięła
się w krzywym grymasie, nie wydała z siebie jęku, lecz kiedy poczuła
ogromny ból, oraz powiew powietrza w otwarta ranę, krzyk rozniósł się w
sporej odległości. Czuła jeszcze gorsze zabiegi. Skóra została
rozszarpana na plecach, a mięso z nich leżało obok niej. Miała
zaciśnięte powieki, a ściskając rękę paznokcie wbijały się w skórę. Ból w
ręce jednak nie pozwalał przenieść uwagi na siebie,bo pozostała skóra
na plecach pulsowała.
Usta
miała otwarte, ale nie wydobyła z siebie ani jednego dźwięku. Próbowała
wyrwać głowę z uścisku, lecz osoba jeszcze mocniej zacisnęła na niej
swoje palce. Zacisnęła oczy, a usta zwężyły się jedynie w wąską linijkę.
Nie ma pojęcia, co ma robić. Ma jedynie kilka sekund na obmyślenie
planu. Wróg odkrył jej położenie, ma ją praktycznie już złapaną. Co jej
pozostało? Czuła, że chakra zostaje jej odebrana, a sama staje się, co
raz słabsza. Nie może tak stać i bezczynnie czekać na śmierć. Jak nie
wydostanie się z drzewa, to już na zawsze w nim pozostanie. Zaczęła się
wyrywać i tym razem starała się wydobyć z drugiej strony pnia drzewa.
Jedną ręką była już na wolności. Trzymała się mocno kory, a skóra się
ścierała od nadmiaru siły. Próbowała się odepchnąć od zasięgu wroga,
lecz jego druga ręka złapała ją jeszcze mocniej i pewniej. Miała
wrażenie, że głowa zaraz odzieli się do ciała. Ból przeszywał jej kark i
czaszkę. Ręka powoli się zsuwała,co raz mocniej raniąc i zostawiając
czerwone ślady. Nie miała czasu przejmowaćsię bólem, mogło ją cos
gorszego spotkać, jeżeli by się poddała. Wydobywając drugą rękę podparła
się także nią. Ręce napastnika się zsunęły, lecz nadal trzymały jej
włosy, które rozwiązały się z dwóch koczków, które zazwyczaj nosiła.
Zacisnęła powieki jeszcze mocniej, a z oczu popłynęły pierwsze łzy. Całe
ciało prócz głowy było na zewnątrz. Nagle ręce ją puściły. Odepchnęło
ją dotyłu, cała wynurzyła się z drzewa. Upadła z lekkim hukiem. Nie
panowała nad swoim ciałem. Leżała na brzuchu, mając rozłożone ręce na
boki. Powieki nadal miała bardzo mocno zaciśnięte, a z oczu płynęły łzy.
Ma najprawdopodobniej naderwane mięśnie w szyi. Nie mogła nią poruszać,
jednakże, gdy usłyszała kroki zbliżające się do jej osoby, starała się
podnieść. Wstała na czworaki, lecz zaraz znów została kopnięta na
ziemię. Serce przyspieszyło rytmu, lecz nie dawała po sobie znać, że się
boi. Dróżki z łez zdążyły jedynie pozostać jedynym śladem, że płakała.
Zaciskając szczękę, próbowała podnieść głowę, z wielkim bólem,jednak jej
się to udało. Z jej ust wydobył się syk, lecz powoli zaczęła otwierać
oczy, czując metal pod szyją i na plecach starała się nie
ruszać.Widziała w około siebie czterech ninja z wioski skał, a piąty ją
obezwładnił. Wiedziała, że nie da rady uciec, zwłaszcza, gdy jej stan
fizyczny jest na wyczerpaniu. Wiedziała, ze ma poważne kłopoty!
Od autorki: Wybaczcie
jeżeli niektóre słowa będą ze sobą sklejone. Zawsze mam tak ,ze muszę
je rozdzielać, jak wklejam z worda. Onet mnie nie lubi -,- . Dziękuję Ikuli
za te słowa krytyki. Wzięłam je do serca i staram się poprawić, choć
nie wiem czy się poprawiam. Czytając nadal czuje, że w pewnych momentach
jest pustka, a nie wiem czym ją wypełnić. Musze się jeszcze sporo
nauczyć. Ehh.. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze, nawet nie wiecie
jak one mocno motywują do dalszego pisania.
Pozdrawiam wszystkich.
Lepiej, lepiej :) Masz rację, czasami czuć 'pustkę', ale pewnie będzie lepiej z każdą notką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam