niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział drugi

Dla mieszkańców tej krainy "Śmierć" nie jest niczym istotnym.
— QuinRose „Alicja w Krainie Serc”.


Słońce wyszło zza chmur oświetlając lekko ciemne cienie w lesie, otaczającym ich nową kryjówkę. Z jej wnętrza wyszła postać. Zarzuciła płaszcz na plecy, a wejście z tyłu zastąpiło się dwoma drzewami kwiatu wiśni. Spojrzała na źródło światła i założyła kaptur na głowę. Odbiła się od ziemi i ruszyła przed siebie. Jej celem jest Kiri, wioska ukryta we mgle. Ma nadzieje, że nie spotka żadnych przeciwności nadrodze. Jeżeli jednak nastąpi taka sytuacja to nie zawaha się zabić. Nie lubi widzieć przeszkód na drodze, jaką obrała. Nie ważne czy jest to przyjaciel czy wróg. Myśli jedynie by wypełnić cel. Można śmiało powiedzieć, że jest egoistką. Poświeciłaby nawet życie swojej „przyjaciółki”, jeżeli nadal może ją tak nazywać, mimo że nie czuje żadnej sympatii do jej osoby.
Przed chwilą zrobiła sobie przerwę. Cały czas przez kilka godzin biegła bez ustanku. Jej blondwłosy, które były schowane pod kapturem, teraz powiewały na wietrze. Zebrała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła w dalszą podróż. Myślała nad słowami Sakury,gdy były jeszcze w wiosce. Kiedy przypomni sobie, czego żądała jej tętno przyspieszało, a sumienie dawało o sobie znać, żeby się nie zgadzała wtedy najej warunki. Mimo, że nic nie zrobiła to miała jakieś wyrzuty po daniu odpowiedzi.Jeżeli chcecie ze mną pójść, musicie być świadome, że będziecie zabijaći to dla własnych potrzeb. Musicie wyrzec się wszystkich uczuć hamujących was.” Biegnąc tak ukryła twarz w dłoniach. Nie zauważyła gałęzi przed nią i uderzyła w nią. Czuła ból na policzkach i rękach. Spadała w dół patrząc nagałęzie drzew nad sobą. Nie reagowała, nie próbowała nawet czegoś zrobić by zapobiec upadkowi. Może nie chciała? Może pragnęła siebie ukarać cieleśnie za to, na co przystała? Poczuła mocny ból w plecach. Wydała z siebie głuchy jęk. Nie ruszała się, zacisnęła powieki, a otwierając je patrzyła jedynie do góry. Obserwowała pożółkłe liście, które gubiły drzewa na wietrze. Tak bardzo pragnęła cofnąć czas i powiedzieć inną odpowiedź, lecz gdyby to zrobiła nie miałaby wtedy możliwości zdobyć tego, czego pragnęła. Wiedziała, ze Sakura już dawno oddała miłość do Sasuke w inne ręce. Cieszyła się z tego. Mimo że się nie przyznawała, bardzo pragnęła zobaczyć go. Ocenić jak bardzo się zmienił. Mogła się jej przeciwstawić, lecz wiedziała, że by jej nie pokonała. Trudno było jej to przyznać, ale ta mała, płaczliwa smarkula prześcignęła ją we wszystkim. Zacisnęła dłonie w pięść. Z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy, Podciągnęła się do siadu. Syknęła czując ból z tylnej części ciała, lecz nic nie zrobiła. Dalej płakała, cicho szlochała. Czuła się tak beznadziejnie! Ona była do niczego. Tak bardzo zazdrościła jej tego, że nic nie czuje. Zawsze los musiał wybierać tylkoto różowe dziwadło. Ona musiała trafić do drużyny Sasuke, ona musiała zostać uczennicą Hokage, to ona musiała zostać pozbawiona uczuć! Tak bardzo jej nienawidziła. Jak tylko pomyślała, czym się przejmuje, ogarnęła ją przeogromna złość. Była żałosna! Wycierając agresywnie łzy, zacisnęła szczękę, by nie krzyknąć. To dziwadło doprowadzało ją do furii. Postara się ją przewyższyć, by kiedyś w końcu ją pokonać. Będzie wtedy niepokonana, przezwycięży osobę bezskrupułów – zabójcę doskonałego. Nawet ona twierdziła, że uczucia są zbędne, lecz tamta kobieta pragnęła ich jak najbardziej. Wiedziała, że Sakura chciała odzyskać je, lecz wiedziała, że jeżeli je odzyska znów stanie się ta irytującą dziewuchą. Może na razie będzie posłuszna, ale w późniejszym czasie sprzeciwi się, jak będzie pewna swojej mocy. Uśmiechnęła się szatańsko do swoich myśli. Z trudem wstała z ziemi, na równe nogi. Czas zacząć zabawę.
Biegła przez gęstwiny drzew i krzewów. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle wyruszyła za Sakurą. Jakimiała w tym interes zdradzając wioskę? Miała kochającą rodzinę, przyjaciół,  a nawet miłość. Razem zNejim byli razem od półtora roku. Uciekając automatycznie zerwała tą więź.Wiedziała, że jej już nie odzyska, że nigdy więcej nie zobaczy jego oczu patrzących na nią z miłością. Zapewne w jego spojrzeniu pojawią się tylko tenegatywne emocje wobec niej. Przystanęła na gałęzi drzewa i uderzyła z dużą siła o pień, zaciskając dłoń w pięść. Tak bardzo teraz tego żałowała! To był nagły impuls, że podążyła za Sakurą. Może pokusa poznania nowej broni i możliwości technikalnych ją zwabiła. Mogłaby teraz uciec, ale co jej z tego? Nie ma już, po co wracać do wioski, a jej towarzyszki uznałyby ją za żałosną uciekinierkę, która nie może się zdecydować, po której stronie stoi. Zacisnęła mocno powieki czując, że łzy zbierają jej się w oczach. Nie chciała uronić, ani jednej, nie chciała ich widzieć, uważała je za oznakę słabości. Chcąc wyżyć się, zaczęła z niebywałą szybkością i brutalnością skakać z drzewa na drzewo.  Nie obchodziło ją, że może w ten sposób zwrócić uwagę swojego wroga. Skakała tak dopóki nie wyładowała swoich emocji. Zeskoczyła na ziemię i oparła się o pień drzewa. Trochę przesadziła.Miała małą zadyszkę. Próbowała uspokoić oddech i przyspieszone tętno. Ruszyła przed siebie, wolno stawiając kroki. Łapała duże chlusty powietrza. W pewnym momencie poczuła jak ziemia pod jej stopami lekko zapadła się. W jej stronę zewsząd leciały kunai’e. Byłe nieostrożna, czego efektem było aktywowanie pułapki wroga. Zaczęła pospiesznie składać pieczęcie, a moment później zapadła się pod ziemię. Będąc pod powierzchnią miała zamknięte oczy, widziała jedynie wzrokiem wyobraźni. Widziała przed sobą kilka zapadni. Kolejne pułapki. Pod ziemia zliczyła może z dwanaście, lecz niewiedziała ilu może się spodziewać nad ziemią. Zaczęła powoli poruszać się nie wychodząc na powierzchnię. Omijała pułapki, uważając jednak, bo mogła jakąś przeoczyć. Technikę tę miała opanowaną do perfekcji, jej naturą chakry była ziemia. Odkryła to podczas jej jednego treningu z Nejim. Jak przypomniała sobie,co było po tym, mimowolnie się rumieniła. To był jej pierwszy bliski kontakt zmężczyzną. To właśnie wtedy wyznał jej swoje uczucia. Przypominając to sobie, robiło jej się ciepło na sercu. Uśmiech utkwił na jej ustach. Dotarła na koniec pułapek podziemnych. Przebyła bardzo duży kawałek, zaważając na zasięg zasadzek. Były one naprawdę bardzo spore. Uważając zaczęła się wyjawiać z ziemi, poczuła drgania, ktoś się zbliżał w jej kierunku. Jak tylko stanęła na dwóch nogach pośpiesznie podbiegła do drzewa i zaczęła wnikać w nie. Drzewo nie było bezpośrednio ziemią, dlatego to zajmowało jej dużo więcej czasu. Zostałajej jedynie dłoń, a na polanie pojawiło się czterech ninja. W ostatnim momencie schowała ostatnią część ciała, choć jedna osoba popatrzyła się w jej osobę. Reszta najwyraźniej nie zauważyła i miała nadzieje, że tamten członek zespołu także. Obserwowała ich dokładnie. Wiedziała, że oni nie mogą jej zauważyć. Tamten ninja cały czas uważnie patrzył w jej stronę, w drzewo, w którym się ukryła. Jeden z nich zabrał głos.
-Tsuchikage mówił, że została naruszona jedna z pułapek.
-Może to po prostu zwierzę? – Odparł kolejny.
-Nie sądzę. – teraz obok nich pojawiła się piąta osoba. Miała na tworzy maskę w kształcie pyszczka lisa. – Pierwsza pułapka naziemna została aktywowana.. Nie było nigdzie krwi, ani ciała. Nie było możliwości, aby zrobiła to żywa istota. Atak był zbyt duży do uniknięcia. – Wyjaśnił.
-Chyba, że był to ninja, który potrafi panować nad żywiołem ziemi, lub powietrza. – Swoją dedukcję wyjawił ten mężczyzna, który cały czas przypatrywał się w kierunku jej kryjówki. – To by wyjaśniało brak krwi i ciała. – W tym monecie zniknął i przez ułamek sekundy zdążył znaleźć się koło drzewa, w którym się znajdowała. Oczy jej się rozszerzyły, a tętno przyspieszyło. Cholera! Mężczyzna kończąc znaki, zaczął zagłębiać swoją rękę w drzewo. Dziewczyna zpaniką zaczęła wtapiać się szybko w ziemię. Nad jej głową znalazła się dłoń.Nie zdążyła wystarczająco się zniżyć, a złapała ją za głowę. Czuła jak krzyk uwiązł jej w gardle.

Siedziała na drzewie, anogi zwisały bezwładnie w dół. Jadła kanapkę, która przygotowała sobie na podróż. Była niedaleko celu, brała pod uwagę możliwość, że może spotkać wroga. Nie tylko ona pragnęła mieć w posiadaniu tamten zwój. Jedynie nie chciała spotkać Akatsuki na swojej drodze. Wiedziała, że gdyby jednak doszło do konfrontacji między nimi, wiadomym by było, że jest na przegranej pozycji. Mimo że posiadała ponadprzeciętne możliwości, to nie dałaby rady z dwoma przestępcami klasy „S”. Zastanawiałasię czy Ino i Tenten spotkały przeszkody na swojej drodze. Domyślała się, że będą żałować tego, że opuściły wioskę. Wzięła je jedynie dla własnych celów. Im większa grupa tym szybciej można było zdobyć potrzebne materiały do zwiększenia mocy. Czekała tylko na jeden dzień, czekała aż zdobędzie wystarczającą moc.Wtedy opuści tamte dwie i zajmie się swoja zemstą. Pragnie tego najbardziej. Myślała nawet nad tym czy nie zabić Sasuke, przez to, że tak cierpiała po jego odejściu. Kiedy tamten człowiek odebrał jej uczucia, również zabrał tą żałosną miłość. Ma jednak przypuszczenia, że to uczucie powróci po zabiciu jej dawnego kata.Wtedy zdecyduje się go zabić. Przyczynę tego uczucia. Jest jej obojętny, jednak, jeśli to uczucie powróci nie może się zawahać. Nie ma ochoty być tą żałosną osobą,co kiedyś. Zmieniła się i to widać, jednak nie chce być zależna od tamtego wydarzenia. Wyrzuciła papierek na dół, a sama wstała na równe nogi. Rozglądnęła się dookoła. Nikogo nie widziała, nie czuła niczyjej obecności, co oznaczało, ze nikogo nie ma w pobliżu. Ruszyła w dalsza podróż. W drodze powrotnej będzie musiała się udać do wioski ukrytej w gorących źródłach. To jest największe skupisko wszystkich przestępców z książki Bingo. Musi znaleźć jakiegoś informatora, w innym wypadku będą odcięte od świata. Informacje o tych zwojach dowiedziała się jak jeszcze były w wiosce, lecz gdy teraz uciekły będzie musiała sama o to zadbać, by dowiadywać się o rzeczach lub osobach, które mogą ją zbliżyć do wyznaczonych celów. Usłyszała szelest z lewej strony. Odwróciła się w tamtym kierunku rzucając kunai. Usłyszała tylko głuche „bum”, a osoba, którą trafiła opadła na ziemię. Zeskoczyła z gałęzi i podeszła do krzaka. Wyciągnęła dłoń i powoli zaczęła rozsuwać gałęzie krzewu. Ujrzała kawałek drewna, a kunai, który rzuciła był wbity dokładnie w środek. Podniosła wzrok pospiesznie, a wjej kierunku leciała już broń. Miały przymocowane notki wybuchowe. Oczy się rozszerzyły, a adrenalina podskoczyła w żyłach. Gwałtownie zerwała się z miejsca odskakującna sporą odległość, lecz zasięg wybuchu i tak ją dogonił. Odrzuciło ją odrzewo. Brzuchem uderzyła o nierówną powierzchnię drzewa. Jęknęła z bólu. Opadła z głuchym hukiem na ziemie. Skuliła się. Przez jej ciało przeszła fala zimna, a następnie ból. Z jej ręki zaczęła wydobywać się zielona poświata. Przyjemne ciepło zaczęło goić rany wewnętrzne. Westchnęła i zacisnęła powieki. Kiedy była pewna, że może się poruszać szybko wstała. Lecz zaraz znów została zaatakowana. Z różnych stron leciały ostrza. Każdy odbijała. Było to irytujące. Coś odepchnęło ją do przodu. Upadła na ziemię. Czuła jak ktoś trzyma nogę na jej plecach. Była nieostrożna, a teraz musi za to zapłacić! Coraz mocniej osoba przyciskałają do ziemi. Zacisnęła zęby by nie krzyknąć, a oczy automatycznie się zamknęły, mocno zaciskając powieki. Ręce przyciągnęła do siebie, ściskając w pieść. Chciała się podnieść, by odepchnąć przeciwnika, lecz on jeszcze mocniej przyciskał ją do podłoża. Ból stawał się, co raz bardziej intensywniejszy, a ona miała ochotę krzyknąć na cały głos. W tym momencie widać jak bardzo jest słaba! Jak bardzo potrzebuje mocy! Jej napastnik, jeszcze mocniej na nią napierał, aż w końcu coś gruchnęło jej w plecach. Otworzyła gwałtownie oczy, a ciało wygięła w łuk. Złamał jej kręgosłup! Zaczął ją jeszcze dociskać, a następnie ściągnął nogę. Ciało opadło bezwładnie na ziemie. Nie ruszała się. W tym momencie wróciło jedno uczucie. Bała się! Tak bardzo się bała! Serce odbijało się w szaleńczym tempie o żebra, nie mogła oddychać. Każda próba wzięcia głębszego oddechu kończyła sie na wszeogromnej dawce bólu i cierpienia. Była bez silna. Oczy się rozszerzały i zwężały, a z oczu zaczęły mimowolnie skapywać łzy. Czuła jedynie strach, ból i upokorzenie. Tak łatwo dała się pokonać przez nieznanego jej mężczyznę. Stanął naprzeciwko niej, lecz w dużej odległości. Zacisnęła dłonie w pięść i spięła mięśnie by się podciągnąć. Natychmiast upadła na ziemię jeszcze bardziej siebie raniąc. Serce łomotało jej w piersi, a ból nie odstępywał jej na krok. Lekko podniosła głowę i patrzyła na osobę stojącą na przeciwko niej. Miał na sobie długi czarny płaszcz zakrywający szczelnie ciało, a twarz była skryta pod kapturem. Przez jej czaszkę przeszedł niemiłosierny ból. Zacisnęła szczękę, po jej policzkach skapywały nadal słone krople. Zacisnąwszy oczy w jej głowie rozległ się władczy, męski głos.
Niczego się nie nauczyłaś. Zawiodłem się na tobie.
Otworzyła oczy chcąc zobaczyć postać, lecz jej już nie było. W jej głowie jak by się na powrót pojawiła blokada. Usta otworzyła, a jęk wydobył sie z krtani. Nic nie czuła. Napowrót stała sie tą zimna osobą! Nie mogła zrobić ani jednego ruchu. Była bezsilna, była teraz łatwym punktem do zlikwidowania. Później zacznie się zastanawiać, kim była tamta osoba, choć się domyślała. Najważniejszym jest teraz by zrobić cośz kośćmi. Rany otwarte i wewnętrzne było łatwo uleczyć, lecz kości same musiałysię zrastać. Znała jedyną technikę, która była w stanie uleczyć jej kręgosłup. Jest jedną z tych zakazanych, ze względu na swoje obszerne skutki uboczne. Zaryzykuje! Musi jak najszybciej dostać się do celu, zanim ktoś ją uprzedzi. Zacisnęła powieki, a usta wymawiały słowa w obcym języku. Na ziemi, na której leżała wokoło jej ciała, zaczęły pojawiać się znaki. Czuła jak by czyjeś dłonie muskałyją po skórze. Nie była to jednak jedna para rąk, a kilkanaście! Zaczęły pazurami rozcinać skórę na plecach. Odór krwi doszedł do jej nozdrzy. Jej twarz wygięła się w krzywym grymasie, nie wydała z siebie jęku, lecz kiedy poczuła ogromny ból, oraz powiew powietrza w otwarta ranę, krzyk rozniósł się w sporej odległości. Czuła jeszcze gorsze zabiegi. Skóra została rozszarpana na plecach, a mięso z nich leżało obok niej. Miała zaciśnięte powieki, a ściskając rękę paznokcie wbijały się w skórę. Ból w ręce jednak nie pozwalał przenieść uwagi na siebie,bo pozostała skóra na plecach pulsowała.
Usta miała otwarte, ale nie wydobyła z siebie ani jednego dźwięku. Próbowała wyrwać głowę z uścisku, lecz osoba jeszcze mocniej zacisnęła na niej swoje palce. Zacisnęła oczy, a usta zwężyły się jedynie w wąską linijkę. Nie ma pojęcia, co ma robić. Ma jedynie kilka sekund na obmyślenie planu. Wróg odkrył jej położenie, ma ją praktycznie już złapaną. Co jej pozostało? Czuła, że chakra zostaje jej odebrana, a sama staje się, co raz słabsza. Nie może tak stać i bezczynnie czekać na śmierć. Jak nie wydostanie się z drzewa, to już na zawsze w nim pozostanie. Zaczęła się wyrywać i tym razem starała się wydobyć z drugiej strony pnia drzewa. Jedną ręką była już na wolności. Trzymała się mocno kory, a skóra się ścierała od nadmiaru siły. Próbowała się odepchnąć od zasięgu wroga, lecz jego druga ręka złapała ją jeszcze mocniej i pewniej. Miała wrażenie, że głowa zaraz odzieli się do ciała. Ból przeszywał jej kark i czaszkę. Ręka powoli się zsuwała,co raz mocniej raniąc i zostawiając czerwone ślady. Nie miała czasu przejmowaćsię bólem, mogło ją cos gorszego spotkać, jeżeli by się poddała. Wydobywając drugą rękę podparła się także nią. Ręce napastnika się zsunęły, lecz nadal trzymały jej włosy, które rozwiązały się z dwóch koczków, które zazwyczaj nosiła. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej, a z oczu popłynęły pierwsze łzy. Całe ciało prócz głowy było na zewnątrz. Nagle ręce ją puściły. Odepchnęło ją dotyłu, cała wynurzyła się z drzewa. Upadła z lekkim hukiem. Nie panowała nad swoim ciałem. Leżała na brzuchu, mając rozłożone ręce na boki. Powieki nadal miała bardzo mocno zaciśnięte, a z oczu płynęły łzy. Ma najprawdopodobniej naderwane mięśnie w szyi. Nie mogła nią poruszać, jednakże, gdy usłyszała kroki zbliżające się do jej osoby, starała się podnieść. Wstała na czworaki, lecz zaraz znów została kopnięta na ziemię. Serce przyspieszyło rytmu, lecz nie dawała po sobie znać, że się boi. Dróżki z łez zdążyły jedynie pozostać jedynym śladem, że płakała. Zaciskając szczękę, próbowała podnieść głowę, z wielkim bólem,jednak jej się to udało. Z jej ust wydobył się syk, lecz powoli zaczęła otwierać oczy, czując metal pod szyją i na plecach starała się nie ruszać.Widziała w około siebie czterech ninja z wioski skał, a piąty ją obezwładnił. Wiedziała, że nie da rady uciec, zwłaszcza, gdy jej stan fizyczny jest na wyczerpaniu. Wiedziała, ze ma poważne kłopoty! 


Od autorki: Wybaczcie jeżeli niektóre słowa będą ze sobą sklejone. Zawsze mam tak ,ze muszę je rozdzielać, jak wklejam z worda. Onet mnie nie lubi -,- . Dziękuję Ikuli za te słowa krytyki. Wzięłam je do serca i staram się poprawić, choć nie wiem czy się poprawiam. Czytając nadal czuje, że w pewnych momentach jest pustka, a nie wiem czym ją wypełnić. Musze się jeszcze sporo nauczyć. Ehh.. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze, nawet nie wiecie jak one mocno motywują do dalszego pisania.
Pozdrawiam wszystkich.

1 komentarz:

  1. Lepiej, lepiej :) Masz rację, czasami czuć 'pustkę', ale pewnie będzie lepiej z każdą notką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń