Nad
wioską rozpętała się szaleńcza burza, drzewa już prawie w całości
pozbyły się swoich i tak już o zmniejszonej ilości liści. Jesień –
najsmutniejsza pora roku, to w niej zawsze występują najgorsze wypadki.
Podczas
tej wichury, przez środek wioski biegła czternastoletnia dziewczyna,
nie obchodziło ją, że pada deszcz, że wiatr może być jej przeszkodą, nie
liczyła się z tym. Musiała dostać się do największego budynku w wiosce,
musi się dowiedzieć gdzie są jej rodzice, dlaczego tak długo nie
wracają. Termin zakończenia ich misji skończył się miesiąc temu. Wszyscy
mówili, że ton nic takiego, że po prostu spotkali przeszkody na drodze,
a to spowoduje ich późniejszy powrót. Gadanie! Wiedziała, że coś jest
nie tak! Jak mówiono jej o tym to mieli smutny wyraz twarzy, mimo że
uśmiechy były widocznie. Jacy ludzie potrafili być nieszczerzy wobec
siebie. Nie cierpiała tego najbardziej- kłamstwa! Wbiegła do głównego
budynku. Straż nie zdziwiła się jej widokiem, była tu częstym gościem,
że względu na rodziców, a także, że sama Hokage była jej mentorką, ona
zastępowała nawet czasem jej biologiczną matkę,troszczyła się o nią jak o
nikogo innego. Biegnąc po schodach do gabinetu piątej,słyszała trzask,
jakby łamanego drewna. Stanęła i przysłuchiwała się rozmowie.
-Jak to nie wrócili?! – Donośny głos Hokage rozprze szczenił się nawet po za murami biura.
-Najpierw
się niech pani uspokoi, nerwy tu nic nie pomogą. – Wiedziała, że jej
mentorka nie lubi jak się jej zwraca uwagę, ale tym razem nic nie
powiedziała, jedynie odkrząknęła.
-A,więc co się stało? – Już spokojniejszym głosem słowa wypowiadane były z ust Tsunade.
-Oddział
w czasie misji został zaatakowany przez nieznaną organizację, pragnęli
najprawdopodobniej zwoju, który zdobyliśmy. Dwóch członków podczas tej
walki zdecydowało się walczyć samemu, a żeby reszta wznowiła podróż
powrotną i zdążyła zdać raport z misji.
-Rozumiem,co się z nimi stało?
-Kiedy
byliśmy na dalszej odległości usłyszeliśmy wybuch, a wielkie kłęby
czarnego dymu unosiły się ponad warstwą lasu. Najprawdopodobniej
zginęli.– Cały czas jeden głos wypowiadał się, choć dokładnie czuła, ze
osób w pomieszczeniu jest o wiele więcej niż dwójka.
-Kto tam został?
-Minorui
Rin Haruno. – Po usłyszeniu tych słów dziewczyna oparła się ręką o
drzwi, a drugą zasłoniła oczy, z których leciały krystaliczne łzy.
Osoby, które kochała ponad wszystko zginęły! Już nigdy nie zobaczy ich
na oczy! W pomieszczeniu jakby nastała grobowa cisza, nikt się nie
odzywał. Nagle ktoś otworzył zamaszyście drzwi, a wszyscy zebrani w
pomieszczeniu skierowali wzrok, na dziewczynę, która upadła na podłogę.
-Sakura,co ty tu robisz?! – podniosła głos Tsunade.
-Moi
rodzice… Dlaczego mnie okłamywałaś? Dlaczego powiedziałaś, ze idą na
zwykłą misję, na której nic im się nie stanie? – Zignorowała obecność
zebranych tu członków ANBU i patrzyła jedynie na swoją mentorkę.
-Misja
liczyła się do zwykłej rangi B, mogłabym nawet wysłać zwykłych jōninów,
ale biorąc pod uwagę sytuację zaistniała podczas jej wykonywania,
automatycznie przeskakuje na rangę A.
-Dlaczego…- Dziewczyna nie słuchała wykładu najwyższej, pragnęła jedynie odpowiedzi na swoje pytanie.
-Nie
wiedziałaś, nikt nie widział, ze tak się potoczy, wiec nie szukaj
winnego w wiosce, bo nikogo nie odnajdziesz. – Podniosła swoje zapłakane
oczy na kobietę.Miała rację, w wiosce nie znajdzie winnego, lecz po za
jej granicami owszem.
Siedziała
na fotelu opierając brodę na złączonych dłoniach. Miała zamknięte oczy,
wspomnienia przychodziły jej z niebywałą łatwością, lecz jedynie te
przykre. Nie pamięta już twarzy swoich rodziców. Kiedy odebrano jej
uczucia, także zabrał jej część wspomnień o tych najważniejszych
osobach. Dziwiła się, że pamięć o przyjaciołach i tych miłych ludziach,
których spotkała w wiosce nie minęła. Westchnęła głęboko.Otworzyła oczy,
oparła się o fotel, a ręce powędrowały na oparcia. Patrzyła przed
siebie pustym wzrokiem. Tak pragnęła coś poczuć, choć ten jeden jedyny
raz. Od szesnastego roku życia nie czuje nic. Jest jak zwykły kamień.
Czym jest człowiek bez uczuć? Ciało te jedyne starzejący się pojemnik, a
dusza bez uczuć jest jedynie nieśmiertelną istotą pozamaterialną, która
będzie istnieć wiecznie. Lecz świadomość ciągłej tułaczki z tą samą
kamienna postawą, mogłaby być przerażająca, dla niej, gdyby jeszcze
miała, choć malutką cząstkę tego, co straciła. Pamięta bardzo dobrze ten
dzień, kiedy nieznany jej mężczyzna odebrał jej kolejna najważniejsza
rzecz. Zamykając oczy, znów stanął jej widok jednegoze wspomnień.
Ciemne
pomieszczenie, nie widać niczego, chłód zimnej skały jaskini przeszywał
jej plecy. Miała związane oczy, a ręce przykute do ścian. Jedynie mogła
polegać na swoich następnych zmysłach. Nie słyszała nic, czuła jedynie
chłód, a czuła tylko zapach stęchlizny i krwi. Usłyszała kroki na
korytarzu, ktoś się zbliżał.Krok był ciężki, mogła się spodziewać, że
zaraz do pomieszczenia wejdzie mężczyzna. Usłyszała skrzypnięcie drzwi,
poczuła na skórze lekki powiew wiatru.Drzwi się zamknęła, a znów czuła
tylko chłód zimnej skały. Ktoś do niej podchodził powoli. Została
złapana za podbródek, który nieznana osoba podniosła do góry.
-Proszę,proszę. Kto by się spodziewał, że taka ślicznotka jak Ty wpadnie w moje sidła.-Zaśmiał się jej do ucha.
-Czego ode mnie chcesz?- Powiedziała lekko podniesionym głosem.
-Nic
wielkiego kochana. – Powiedział –Czy czasem nie miałaś ochoty, nic nie
czuć? By wszystko odeszło, a została sama obojętność? – Przygryzła
wargę, kiedy usłyszała jego słowa. Miał w pewnym stopniu rację. W
momencie, kiedy straciła rodziców, nie chciała czuć nic, aby ten ból
psychiczny zniknął i nigdy nie powrócił.On widząc to, że się zastanawia
nad odpowiedzią, zaśmiał się głośno. Była taka głupia.
-Ja ci to dam. – Na te słowa spięła się. – Sprawię, że zapomnisz o bólu, zapomnisz,co to są uczucia.
-Nie!Nie chcę! Nie zgadzam się!- Zaczęła krzyczeć, a jej oprawaca nadal się śmiał.
-Jasię
nie pytam czy się zgadzasz, czy chcesz, ja i tak to zrobię. –
Powiedział chytrze.Była w tym momencie bez silna, już od samego początku
nie może nic zrobić.Czuje się tak beznadziejnie, ona sama jest
beznadziejna.
-Dlaczego?– Spytała szeptem, choć i tak to usłyszał. Złapał ja brutalnie za podbródek.
-Kiedyś
będziesz moją bronią, bronią doskonałą. Będziesz zabijać dla mnie bez
skrupułów, bez litości. Zrobię z Ciebie prawdziwą panią śmierci, a wtedy
będę niepokonany.– W tym momencie złapał ją za głowę. Mocno ścisnął, a
jej czaszkę przeszył niemiłosierny ból. Szarpała się, chciałaby
przestał, ale on uparcie trzymał i jeszcze się szyderczo śmiał.
-Szarp
się, szarp. Sprawiasz sobie jeszcze więcej bólu. – W swojej
podświadomości widziała, jak wszystkie wspomnienia z jej rodzicami
znikają, jak wesołe sytuacje przeżyte z przyjaciółmi zostają jej
odebrane. Czuła teraz jedynie pustkę. Nie wiedziała, co to jest radość,
smutek. Nie mogła tego określić.Jedynie pozostała złość i negatywne
myślenie. Mimo że walczyła sama ze sobą, to przegrała tą walkę i
doskonale to wiedziała.
-Dałaś
mi to, co chciałem, ale w zamian też coś Ci podaruję. Dam Ci część
mojej chakry, chakry demona zapieczętowanego we mnie. – Czuła jak w jej
ciało wstępuje niezwykle silna energia. Zaczęła ją wyżerać od środka.
Zaczęła krzyczeć, to było gorsze od tego, co przed chwilą przeżyła.
Drzwi do sali z hukiem się otworzyły. Ból przestał przeszywać jej ciało,
lecz czuła obcą moc w sobie.
-Sakura!–
Usłyszała tak bardzo znany jej głos przyjaciela, lecz nie czuła nic
wiedząc,że przybyli ją uratować. Mężczyzna przed nią zaklął głośno.
Słyszała jak broń odbija się od siebie. Coś przecięło jej policzek i
wbiło się koło głowy. Ktoś szybko
podbiegł do niej i zerwał czarny materiał z oczu. Teraz dokładnie mogła
zauważyć pomieszczenie, w którym się znajdowała.Naprzeciwko były drzwi
wejściowe, po prawej i lewej stronie leżały martwe ciała. Ktoś odpiął
jej kajdany z rąk. Upadła z hukiem na ziemie. Nic nie czuła,oprócz bólu i
złości. Jak ten mężczyzna mógł jej to zrobić?! Zacisnęła dłonie w
pięść. Widziała, że jej towarzysze z drużyny są obok niej, ktoś ją
obejmował.Nagle walka ustała. Zauważyła przed drzwiami wyjściowymi nogi
tamtego mężczyzny i fragment czarnego płaszcza, na którym była część
czerwonej chmurki.
-Tym
razem, może Cię uratowano, ale wiedz, że kiedyś cię odnajdę, a wtedy
będziesz tylko moja! – To były ostatnie słowa, jakie usłyszała, otoczyła
ją zewsząd ciemność,zemdlała.
Drugi
raz ciężko westchnęła. Ból przeszedł jej głowę, pomasowała lekko
skronie. Nie widziała wtedy twarzy tego mężczyzny, a mogła spojrzeć, by
widziała, kogo ma w przyszłości zabić, wie, że jest to członek Akatsuki,
lecz który? Jego pragnieniem było, by się stała potężną kunoichi.
Mogłaby zrobić na przekór, w ogóle nie zdobywać siły i być zwyczajnym
mieszkańcem wioski. Ona ma inny plan, zdobywa moc by dopełnić jej dwa
cele. Pomścić rodziców, oraz zabić swojego prześladowcę.Wiedziała, że
jej szuka, ale w wiosce nie wysyłano ją na żadne misje po zagranicami, a
jak uciekła ma bardzo łatwy dostęp by ją dopaść, lecz ona nie jest
głupia. Z łatwością może mu uciec. Usłyszała kroki na korytarzu. Zaraz
zatrzymały się przed drzwiami, a po chwili było można usłyszeć puknie.
-Wejdźcie.
– Powiedziała spokojnie. Patrzyła jak Ino i Tenten wchodzą do gabinetu.
Pierwsza była blond włosą kobietą o niebieskich oczach. Zawsze, jako
małe dziewczynki rywalizowały o ich „miłość”. Druga była brunetka o
orzechowych oczach, patrzyły one bystro na świat. - Długo kazałyście na
siebie czekać. – Odparła zimno. Tenten podrapała się z tyłu głowy ze
zdenerwowania.
-A no.. Ale Ino znów stała godzinę przed szafą zastawiając się, co ubrać.
-No
tak! Od razu na mnie! – Oburzyła się blondynka. Sakura jedynie
westchnęła ciężko. Równie dobrze mogła je ze sobą nie zabierać, miałaby
spokój.
-No
dobrze, ale teraz cisza. Każda teraz dostanie osobna misję. Musimy
zdobywać zwoje z technikami,jeżeli chcemy jakoś przetrwać. – Wyjaśniła
patrząc na nie uważnie. – Ino udasz się do wioski piasku, zabierzesz
zwój, który jest w podziemiach, pod budynkiem Kazekage. Mimo, że jest
strzeżony przez ANBU, myślę, że dasz radę. Ty, Tenten udasz się do Iwy.
Są tam dwa zawoje. Jeden znajduje się w starej chacie w lesie na
obrzeżach wioski. Tsuchikage tam go ukrył, bo myślał, że nikt się tam
niedostanie. Natomiast drugi jest ukryty pod skrytą w pokoju wartowników
przy bramie. – Wyjaśniła obydwóm. – Macie wolna rękę. Z ludźmi zróbcie,
co chcecie,byście tylko wróciły, nie z pustymi rękami. Ja idę do Kiri.
Idźcie już. – Powiedziała wstając z fotela. Teraz czas na małą wycieczkę
i zapowiada się, ze nie jest ona w pokojowych zamiarach.
Chciałam tą notkę napisać dłuższą, ale tak jakoś się męczę. Trudno, następna prawdopodobniej będzie dłuższa.
Znów: ciekawie lecz kilka błędów się znajdzie. W sumie dobrze wyszły wspomnienia, ale - jak na moje oko - powinno być wiecej opisów. Zapachy, ogólne wrażenia itd. można by dopracować.
OdpowiedzUsuń